W Hiszpanii doszło do niecodziennego, a zarazem niebezpiecznego incydentu. 50-letni mężczyzna został aresztowany po tym, jak podpalił kawiarnię… z powodu braku majonezu.
Według lokalnych mediów, mężczyzna trzykrotnie prosił o majonez, ale personel uprzejmie wyjaśnił, że lokal nie dysponuje kuchnią i serwuje jedynie gotowe produkty. Zamiast zaakceptować sytuację – lub, nie wiem, sięgnąć po musztardę – klient wyszedł, kupił półtora litra benzyny na pobliskiej stacji i wrócił, by… dosłownie wylać swoje żale. Dosłownie – bo rozlał łatwopalną ciecz w środku i ją podpalił.
Na szczęście nikt z obecnych nie ucierpiał – oprócz samego sprawcy, który doznał poparzeń dłoni. Straty materialne w kawiarni oszacowano na 8 do 9 tysięcy euro. Policja szybko zatrzymała podpalacza, który obecnie przebywa w placówce medycznej, a niebawem odpowie za swoje czyny przed sądem.
Sprawa pokazuje, że czasem warto spuścić z tonu i… odpuścić ten majonez.