Zielona Góra słynie ze swoich bachusików, czyli małych rzeźb rozsianych po całym mieście. Najnowsza, 79. figurka, stanęła w dość newralgicznym miejscu – tuż przed Szpitalem Uniwersyteckim. Nazywa się „Zdrowitka” i przedstawia… cóż, postać, która wzbudziła ogromne emocje.
Mamy tu do czynienia z kobietą w obcisłym fartuszku, z bardzo obfitym dekoltem i strzykawką w dłoni. Autor rzeźby, Artur Wochniak, tłumaczy, że jego inspiracją była postać Lary Croft, a dzieło miało być symbolicznym hołdem dla całego personelu medycznego. Dlaczego kobieta? Bo, jak stwierdził artysta, w szpitalach pracuje więcej pań.
Lawina krytyki i oskarżenia o seksizm
Dobre chęci to jedno, ale odbiór dzieła to zupełnie inna bajka. Środowisko pielęgniarskie jest, delikatnie mówiąc, zniesmaczone. Okręgowa Izba Pielęgniarek i Położnych w Zielonej Górze nie przebierała w słowach, nazywając rzeźbę „frywolną, seksistowską i paskudną”. Wystosowano nawet petycję z żądaniem jej demontażu.
Zdaniem pielęgniarek i położnych, figurka utrwala krzywdzące stereotypy i uprzedmiotawia ich niezwykle ważny i trudny zawód.
Artysta broni się, argumentując, że to nie jest dosłowna rzeźba pielęgniarki, lecz bachantki z atrybutami medycznymi i jest kompletnie zaskoczony falą krytyki. Ta argumentacja nie przekonuje jednak wszystkich. Jaka przyszłość czeka „Zdrowitkę”? Na razie nie wiadomo, ale jedno jest pewne – narobiła sporo zamieszania.
Fotografia, źródło: joemonster.org

