Już 14 listopada w całym województwie zachodniopomorskim rozpocznie się zorganizowana akcja protestacyjna rolników. Lepiej przygotujcie się na możliwe utrudnienia, bo gospodarze zapowiadają, że traktory będą wyjeżdżać cyklicznie w wielu gminach regionu. Protesty mają potrwać co najmniej miesiąc. Do tej pory zgłoszono 10 lokalizacji, w tym m.in. w Chociwlu, Węgorzynie, Reczu i Dobrej.
O co walczą rolnicy?
Lista postulatów jest jasna i dotyczy trzech głównych kwestii:
- opłacalności produkcji rolnej,
- zmian w polityce handlowej (tu pada m.in. kwestia umowy Mercosur–Ukraina),
- obniżenia kosztów produkcji.
Jak podkreślają organizatorzy, sytuacja w wielu gospodarstwach staje się dramatyczna. Stanisław Barna z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników mówi wprost, że rolnictwo znalazło się w najcięższej sytuacji od lat, a liczby pokazują, że są „pod zerem”. Zwraca uwagę, że do niemal każdej dziedziny trzeba dokładać, a zjawiska takie jak samozbiory w ogóle nie powinny mieć miejsca.
Jako przykład podaje ceny ziemniaków. Podczas gdy do kraju przyjeżdżają tysiące ton dotowanych ziemniaków z Niemiec, Holandii czy Francji, polskim rolnikom płaci się po 20-25 groszy za kilogram. W sklepie ten sam ziemniak kosztuje już 2-3 złote. Barna jest dosadny – to oszukiwanie konsumentów, na które nie ma zgody.
Organizatorzy zapowiadają, że ich protest będzie miał charakter pokojowy, ale konsekwentny. Celem jest oczywiście zwrócenie uwagi rządu i opinii publicznej na pogarszającą się sytuację ekonomiczną w rolnictwie, brak wsparcia i nierówne zasady konkurencji z zagranicznymi producentami.
Fotografia: pixabay.com

