W środę w sieci zawrzało, a wszystko za sprawą zdjęć placu Adamowicza, które opublikował radny Zielonych Przemysław Słowik. Widok był, delikatnie mówiąc, przygnębiający: wyrwane deski z ławek, pomazane ściany kwietników, rozrzucone elementy i ogólny bałagan.
Logiczny wniosek? Dzieło wandali. Radny zapytał więc Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego o reakcję. Odpowiedź ZDiTM była jednak zaskakująca. Urzędnicy zaprzeczyli, by doszło tam do aktu wandalizmu, tłumacząc, że na placu… po prostu ruszyły prace remontowe i stąd ten nieporządek.
Najpierw wandale, potem ekipa
Tylko że w tej historii coś się nie zgadzało z datami, co szybko wytknął radny. Okazało się, że owszem, remont się zaczął, ale ekipa remontowa weszła na plac dopiero w poniedziałek.
Tymczasem zdjęcia pokazujące dewastację zostały zrobione w niedzielę rano. Jak dodają mieszkańcy, do zniszczeń doszło najprawdopodobniej w nocy z piątku na sobotę. Wygląda więc na to, że urzędnicy pomylili weekendowy wandalizm z własnym, planowym remontem.
Standard ostatnich miesięcy
Cała sytuacja mocno oburzyła mieszkańców. Radny w swoim wpisie podkreślił, że taki obraz placu po weekendzie to niestety „standard ostatnich miesięcy”. Nowa przestrzeń, która ma zaledwie 5 lat, już wymaga generalnego remontu.
Problem narasta od dawna. Jak czytamy w relacjach, późnym wieczorem i nocą, szczególnie w weekendy, plac zamienia się w miejsce libacji i regularnej dewastacji. „Stalowe oparcia pokryte są niezliczoną ilością wlepek i tagów, siedziska są poniszczone lub wręcz wyrwane” – alarmują mieszkańcy. Grupki bywają głośne i wulgarne, a reakcji służb brak. Co ciekawe, w pieszej części placu najwyraźniej brakuje monitoringu.
Problemem są też osoby jeżdżące na deskorolkach, które niszczą ławki, wykorzystując je do ewolucji. Teraz ZDiTM ma odświeżyć infrastrukturę – deski zostaną wymienione, a tagi i graffiti wyczyszczone. Pytanie tylko, na jak długo to wystarczy.
Fotografia, źródło: Przemysław Słowik – FB

