Poczekalnia przy dworcu PKP w Koszalinie miała być wybawieniem dla marznących pasażerów, czekających na pociąg wśród ruin starego budynku. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna, a pasażerowie… nadal marzną.
Kilka miesięcy temu kolejarze postawili niewielki kontener, który ma pełnić funkcję tymczasowej poczekalni. Jest w nim zaledwie kilka miejsc. Problem w tym, że wieczorami i nocą korzystają z niego głównie osoby bezdomne, często pod wpływem alkoholu.
Na sytuację skarży się jeden z internautów. „Tymczasowa poczekalnia miała służyć podróżnym, a służy osobom bezdomnym oraz uzależnionym od alkoholu. Nawet, gdy się tam człowiek chce schronić to odór alkoholu jest nie do wytrzymania” – pisze zirytowany. Mieszkaniec pyta, co miasto i służby zamierzają z tym zrobić, bo pasażerowie marzną, podczas gdy w środku przesiadują nietrzeźwi.
Służby znają problem, ale…
Problem doskonale zna komendant koszalińskiej straży miejskiej. Potwierdza, że funkcjonariusze reagują na sygnały i interweniują w sprawie nietrzeźwych osób na terenie poczekalni. Jest jednak jedno „ale”.
Jak przypomina komendant, cały teren dworca, w tym kontenerowa poczekalnia i parking, należą do PKP. To kolej ma własną Służbę Ochrony Kolei, która działa 24 godziny na dobę, podczas gdy straż miejska pracuje tylko do 22:00. Co więcej, często bywa tak, że chwilę po interwencji strażników, te same osoby jakby nigdy nic wracają do poczekalni.
Absurd sytuacji podkreśla fakt, że komendant straży miejskiej… dostał niedawno oficjalne pismo od PKP z prośbą, by strażnicy zajęli się problemem bezdomnych okupujących mini-dworzec. „A przypominam, że to nie nasz teren, tylko właśnie PKP” – komentuje bezradnie.
Zadzwoniliśmy też do koszalińskiej Służby Ochrony Kolei. Na pytanie o problem z poczekalnią słyszymy krótką odpowiedź: „Tak są skargi, reagujemy na każdy sygnał”.
Efekt jest taki, że służby reagują, a problem nie znika. A pasażerowie? Cóż, dalej nie mają się gdzie podziać.
Fotografia, źródło:
