Witamy w świecie szczecińskich absurdów drogowych, gdzie estetyka spotyka się z brutalną rzeczywistością. Mieszkańcy okolic Dworca Niebuszewo przecierają oczy ze zdumienia (i pewnie trochę z zażenowania), patrząc na to, co dzieje się z ich „nową” nawierzchnią. Kostka brukowa, która miała być wizytówką, sypie się w oczach, a drogowcy znaleźli na to genialny w swojej prostocie sposób.
Asfalt lekiem na całe zło
W miejscach, gdzie zniknęły granitowe kostki – szczególnie u zbiegu ulic Boguchwały i Orzeszkowej – pojawiły się czarne plamy asfaltu. Wygląda to tak, jakby ktoś próbował naprawić szwajcarski zegarek za pomocą młotka i taśmy klejącej. Jak tłumaczą odpowiedzialni za ten stan rzeczy, te artystyczne wstawki to jedynie zabezpieczenie przed sezonem zimowym. Bo przecież nic tak nie chroni zabytkowego charakteru dzielnicy, jak placek smoły, prawda?
Naprawa? Może kiedyś…
Jeśli liczyliście na szybką i profesjonalną naprawę gwarancyjną, to mamy dla Was złą wiadomość. Trzeba uzbroić się w cierpliwość – i to sporą. Dlaczego?
- Wciąż trwa sporządzanie tajemniczej ekspertyzy, która ma wyjaśnić, dlaczego kamień się kruszy (choć kruszy się już od dwóch lat).
- Wykonawca jest „zbyt zajęty” inną budową w mieście, więc na Niebuszewo wpadnie dopiero latem przyszłego roku.
- Miasto, o dziwo, zgodziło się na to przesunięcie terminu.
Klątwa szczecińskiego bruku
To nie pierwszy raz, gdy granit w tym mieście przegrywa walkę z rzeczywistością. Podobne dramaty rozgrywały się już w innych alejach. Co ciekawe, specjaliści z uczelni technicznych sugerują, że to nie wina samej kostki – ta podobno spełnia wszelkie normy i to z zapasem. Problem leży raczej w projektach, które najwyraźniej nie do końca lubią się z praktyką. Póki co, pozostaje nam podziwiać ten drogowy eklektyzm i uważać pod nogi!
Fotografia, źródło: Google Maps

