Mundurowi z Brygady Wsparcia Dowodzenia Korpusu NATO w Szczecinie szykują się do zadania, które nie ma nic wspólnego z typowymi manewrami wojskowymi. Czeka ich długa droga do Rovaniemi, a w bagażu mają coś cenniejszego niż sprzęt taktyczny – ponad 1,5 tysiąca listów adresowanych do Świętego Mikołaja.
Z oddziału onkologii prosto do źródła
Ta niezwykła inicjatywa zrodziła się z potrzeby serca. Jak wspominają sami wojskowi, pomysł pojawił się podczas odwiedzin na oddziale onkologii i hematologii w szpitalu przy Unii Lubelskiej. Co ciekawe, patronem tego oddziału jest właśnie św. Mikołaj. Żołnierze stwierdzili wtedy krótko: „skoro patronem jest Mikołaj, to dlaczego nie pojechać do niego osobiście?”.
To misja o ogromnym ładunku emocjonalnym. Listy, które trafią do fińskiej wioski, zostały napisane przez dzieci walczące z ciężkimi chorobami. Jeśli spodziewacie się, że w kopertach znajdują się długie spisy drogich zabawek, jesteście w błędzie. Treść tych wiadomości potrafi mocno chwycić za gardło.
O czym marzą mali wojownicy?
Z relacji żołnierzy wynika, że priorytety małych pacjentów są zupełnie inne niż ich rówieśników:
- zamiast o lalki i gry, dzieci proszą o zdrowie,
- największym marzeniem są Święta spędzone w domu, w gronie rodziny,
- często proszą o prezenty nie dla siebie, a dla rodzeństwa czekającego w domu.
Jeden z cytowanych przez wojskowych fragmentów brzmi wyjątkowo wzruszająco: „Kochany Mikołaju, może w drodze, rozwożąc prezenty, uda Ci się do mnie przyjechać (…). Jeśli chcesz mi coś podarować, to poproszę o rodzinkę”. Takie słowa dają do myślenia i motywują mundurowych do działania.
Wyprawa rusza już 1 grudnia. Żołnierze nie tylko dostarczą korespondencję, ale po powrocie z Rovaniemi osobiście wręczą dzieciom upominki, przywożąc im odrobinę magii prosto z koła podbiegunowego.
Fotografia: pixabay.com

