Życie na koszalińskim osiedlu Unii Europejskiej zaczęło przypominać rosyjską ruletkę. Mieszkańcy od dłuższego czasu alarmują, że ich spokojne uliczki zamieniły się w tory wyścigowe dla nieodpowiedzialnych kierowców. Strach o zdrowie i życie stał się tam codziennością, zwłaszcza na ulicach Francuskiej, Brytyjskiej i Holenderskiej. Sprawa stała się na tyle poważna, że temat dominował podczas ostatniego spotkania lokalnej społeczności z władzami miasta.
BMW, Passaty i setka na liczniku
Sytuacja jest dramatyczna. Jak relacjonują świadkowie, samochody rozpędzają się tutaj do niebezpiecznych prędkości, a za kierownicą siedzą nie tylko młodzi gniewni. „To wcale nie są tylko młodzi ludzie, ale też kilku panów w zaawansowanym wieku” – skarżą się lokatorzy. Po interwencji prezydenta miasta, policja wzięła te doniesienia pod lupę. Przez tydzień funkcjonariusze z drogówki kontrolowali newralgiczne punkty osiedla o różnych porach dnia.
Wyniki tej akcji wprawiają w osłupienie. W ciągu zaledwie siedmiu dni mundurowi odnotowali:
- ponad 730 przypadków przekroczenia prędkości,
- rekordzistów pędzących powyżej 100 km/h w strefie zamieszkania,
- notoryczne łamanie ograniczeń do 30 i 50 km/h.
Koniec z bezkarnością?
Tak rażące łamanie przepisów to realne zagrożenie dla pieszych, rowerzystów i innych kierowców. Policja nie ma wątpliwości, że same mandaty mogą nie wystarczyć. W związku z tym do ratusza wpłynął już wniosek o pilne rozważenie zmian w organizacji ruchu. Pod uwagę brane są nowe ograniczenia oraz montaż progów zwalniających, które fizycznie wymuszą zdjęcie nogi z gazu.
Fotografia, źródło: Google Maps

