Miał być rozmach, wielkie plany i nowoczesne centrum Koszalina za grube miliony. Miasto celowało w okrągłe 50 milionów złotych z Banku Gospodarstwa Krajowego, żeby dokończyć przebudowę reprezentacyjnej ulicy Zwycięstwa. I co? I nic. Okazało się, że w wyścigu po kasę Koszalin dobiegł na metę, kiedy inni samorządowcy już dawno otwierali szampana. Jak z rozbrajającą szczerością przyznał prezydent miasta, wniosek złożono, ale pula pieniędzy magicznie zniknęła „chwilę wcześniej”. Klasyczne spóźnienie na pociąg z gotówką.
Nie ma kasy? Kupimy pędzle!
Ale spokojnie, urzędnicy nie załamują rąk. Skoro nie stać nas na generalny remont, zrobimy go metodą „na sprytnego”. Zamiast ciężkiego sprzętu, na ulice wyjadą malarze. Plan zwężenia głównej arterii miasta z czterech pasów do dwóch pozostaje w mocy, tyle że zamiast nowej infrastruktury, kierowcy dostaną po prostu nowe kreski na starym asfalcie. Dwa pasy jezdni zamienią się w parkingi, a wszystko to w ramach budżetowej rewolucji.
Największym hitem nadchodzącej wiosny ma być jednak skrzyżowanie ulic Młyńskiej i 1 Maja ze Zwycięstwa:
- Sygnalizacja świetlna idzie do kosza.
- W jej miejsce powstanie rondo.
- Koszt tej awangardowej operacji to „zaledwie” 400 tysięcy złotych.
Dyrektor Zarządu Dróg zapewnia, że to kreatywne malowanie nastąpi już wiosną przyszłego roku. Cel jest wciąż ten sam: zniechęcić kierowców do pchania się do centrum. Cóż, patrząc na to, że zamiast nowoczesnej drogi dostaniemy tor przeszkód wyznaczony farbą, zniechęcenie może przyjść szybciej i skuteczniej, niż ktokolwiek planował. Pozostaje nam cieszyć się, że chociaż te odcinki, które już są rozkopane, mają zostać skończone – podobno nawet szybciej niż w 2027 roku.
Fotografia, źródło: Google Maps

