To już w ten weekend! W nocy z soboty na niedzielę czeka nas coroczna zmiana czasu z letniego na zimowy. Mówiąc prościej: o godzinie 3:00 cofamy wskazówki zegarów na 2:00. Najlepsza wiadomość jest taka, że w niedzielę pośpimy o godzinę dłużej.
W Polsce zmiana czasu jest regulowana przez rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów, które przewiduje przestawianie zegarków do 2026 roku. To z kolei efekt unijnej dyrektywy z 2001 roku, która obowiązuje bezterminowo. Zgodnie z nią, czas zmieniamy dwa razy w roku – w ostatni weekend marca i ostatni weekend października.
Koniec zmian był blisko
Od lat trwa dyskusja na temat zasadności tych zmian. Komisja Europejska już w 2018 roku przeprowadziła konsultacje publiczne. Wynik? Aż 84 procent Europejczyków opowiedziało się za zniesieniem zmiany czasu. Jak wynika z badań, Polacy również są zwolennikami odejścia od tego zwyczaju.
Prace unijne nad rezygnacją ze zmiany czasu zostały jednak wstrzymane z powodu pandemii koronawirusa. Jeśli wkrótce nie zostaną podjęte odpowiednie decyzje, to obecne polskie rozporządzenie wygaśnie w 2026 roku. Unia zasugerowała, że to poszczególne kraje zdecydują, czy wolą na stałe zostać przy czasie letnim, czy zimowym.
Po co to wszystko?
Pomysł sięga początków XX wieku. Pionierami byli Niemcy, którzy w 1916 roku wprowadzili „czas wojenny”. Chodziło o efektywniejsze wykorzystanie światła dziennego i oszczędność energii. W Polsce zmiana obowiązuje nieprzerwanie od 1977 roku. Dziś ten argument traci na znaczeniu. Eksperci wskazują, że oświetlenie to niewielki procent zużycia energii w porównaniu z klimatyzacją, ogrzewaniem czy urządzeniami AGD.
Minusy zmiany czasu
Przeciwnicy zmian wskazują za to na konkretne problemy. Zmiana czasu to:
- Utrudnienia w transporcie: Niemal cały nocny ruch pasażerski, głównie pociągi, musi zostać wstrzymany na godzinę, by wyrównać rozkłady.
- Problemy w bankach: Większość banków musi wyłączyć na kilka godzin systemy bankowości elektronicznej. Bywa, że nie można płacić kartą ani korzystać z bankomatów.
- Koszty dla firm: Pracodawcy muszą inaczej zorganizować pracę, a w przypadku cofania zegarów – dopłacić za godzinę nadliczbową.
Najwięcej wątpliwości budzi jednak wpływ na nasz zegar biologiczny. Niektóre analizy pokazują, że po zmianie czasu spada odporność organizmu i nasza wydajność w pracy. Co gorsza, wzrasta liczba wypadków samochodowych oraz incydentów sercowo-naczyniowych, w tym zawałów i udarów. Ludzie bywają rozdrażnieni i cierpią na zaburzenia snu.
Na razie jednak nic się nie zmienia. Czasu nie przestawiają m.in. Białoruś, Islandia i Rosja, ale u nas – i w blisko 70 innych krajach – tradycji stanie się zadość. Przynajmniej się wyśpimy!
Fotografia: pixabay.com

