Wtargnięcie rosyjskich dronów nad Polskę wywołało falę komentarzy w internecie, które, jak się okazuje, są o wiele bardziej niepokojące niż same drony. Jak zauważa autor tekstu, służby cyberbezpieczeństwa są w stanie podwyższonej gotowości, ale dezinformacja, strach i manipulacja przedzierają się znacznie łatwiej niż wrogie maszyny.
Według Ministerstwa Cyfryzacji, infrastruktura krytyczna państwa w cyberprzestrzeni działa bez zakłóceń, ale resort zapowiada dodatkowe działania, aby „monitorować, identyfikować i przeciwdziałać dezinformacji”.
Działania te są niezbędne, ponieważ, jak zauważa publicysta, w komentarzach w sieci często pojawiają się absurdalne teorie, np. takie, że to nie Rosja odpowiada za naruszenie przestrzeni powietrznej. To pokazuje, jak skutecznie działa rosyjska propaganda, która wykorzystuje nie tylko opłacane konta i boty, ale także nieświadomych ludzi, których autor określa mianem „pożytecznych idiotów”.
Zjawisko to nie jest nowe. Publicysta Rafał Gdak niedawno opisywał sytuację, w której jego znajomy, pod wpływem treści z Facebooka, zaczął używać narracji, która niepokojąco przypominała retorykę rosyjskich polityków. To doskonały przykład tego, jak media społecznościowe stały się narzędziem propagandy w rękach agresora.
Walka z dezinformacją to nie „cenzura”, a konieczność. Wiele komentarzy nie ma nic wspólnego z wolnością słowa, a jedynie służy szerzeniu fałszywych informacji, które podważają zaufanie do państwa. Autor tekstu alarmuje, że Polska i inne państwa, które zmagają się z podobnym problemem, „przegrywają walkę walkowerem, nie wychodząc nawet na boisko”.
Konieczne są więc wspólne działania państw i nacisk na wielkie korporacje, aby te w końcu zaczęły skutecznie moderować treści. Ale przede wszystkim, każdy z nas musi być czujny, by nie dać się wciągnąć w niebezpieczną grę, której celem jest zastraszenie i sprowokowanie.
Tylko wspólna czujność i rozsądek mogą nas obronić przed niewidzialnym, ale o wiele groźniejszym wrogiem, jakim jest dezinformacja.
Fotografia: źródło pixabay.com