Władze powiatu białogardzkiego z dumą ogłaszają kolejny etap poprawy bezpieczeństwa na naszych drogach. W sześciu malowniczych miejscowościach – Kościernicy, Dębczynie, Karwinie, Syrkowicach, Doblu i Zwartowie – trwają intensywne prace nad montażem nowiutkich progów zwalniających. Cel jest szczytny: zwolnić pędzących kierowców i chronić mieszkańców. I wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie jeden drobny szczegół, na który zwracają uwagę sami zainteresowani.
Okazuje się, że priorytety drogowców są, delikatnie mówiąc, dość oryginalne. O ile w samych wsiach drogi może i zyskały na szerokości, o tyle dojazd do nich woła o pomstę do nieba. Mówimy tu o wąskich nitkach asfaltu, gdzie dwa samochody z trudem się mijają, a o istnieniu chodnika czy ścieżki rowerowej można jedynie pomarzyć. Mieszkańcy drapią się po głowach, zastanawiając się nad logiką tego przedsięwzięcia.
Mistrzowie odwróconej kolejności
Czy nie rozsądniej byłoby najpierw zainwestować w porządną nawierzchnię i infrastrukturę, a dopiero potem myśleć o elementach uspokajających ruch? Wygląda jednak na to, że w powiecie białogardzkim, podobnie jak w wielu innych zakątkach Polski, przyjęto sprawdzoną metodę działania „od tyłu”. Najpierw postawmy przeszkodę, a potem być może kiedyś zajmiemy się drogą, na której ona leży. Gratulujemy kreatywności i czekamy na kolejne genialne pomysły!
Fotografia: zachodniak.pl

